1 Obserwatorzy
26 Obserwuję
Szusteczka

Szusteczka

Teksański kryminał

Big Red Tequila - Rick Riordan

Rick Riordan to autor popularnego cyklu o Percym Jacksonie, nawiązującego do mitologii greckiej. Dotychczas pisał głównie dla dzieci i młodzieży, teraz zdecydował się na powieść dla dorosłego czytelnika. Big Red Tequila to jego pierwszy kryminał, pachnący gorącym Teksasem. Jest to również moja pierwsza przygoda z tym bestsellerowym pisarzem.

 

Tres Navarre wraca po dziesięciu latach do rodzinnego San Antonio. Jest gotów stawić czoła przeszłości, tajemniczemu zabójstwu ojca, nieprzychylnym władzom oraz byłej dziewczynie, która niespodziewanie nawiązuje z nim kontakt. Nie jest mile widziany w mieście: policja szybko staje w progu jego mieszkania, telefony z groźbami przerywają jego drzemki, a ochroniarze kilku lokalnych rodzin tylko czekają, aby móc go brutalnie wyrzucić za bramę posiadłości. Dzień jak co dzień. Nic nie jest jednak w stanie przekonać Tresa do wyjazdu z miasta, tym razem postanawia doprowadzić sprawę śmierci ojca do końca.

 

Big Red Tequila nie jest mocnym kryminałem, brutalnym. Krew nie tryska po ścianach, psychopata nie kryje się w cieniu z nożem w kieszeni, aby oskórować swoją ofiarę. Tutaj prywatny detektyw – bez uprawnień, ale kto by się tym przejmował – stara się rozwiązać zagadkę zabójstwa swojego ojca, dokopując się do dowodów z przeszłości. W sprawę palce maczali bogaci i wpływowi biznesmeni, których upadek może wiele kosztować. Policja nie chce udostępnić akt sprawy, tuszując ją i utrzymując, iż została zamknięta, a mężczyzna odpowiedzialny za śmierć pana Navarre zamordowany w dziwnych okolicznościach. Powrót Tresa do San Antonio powoduje, iż misternie zbudowane pozory zaczynają się walić jak domek z kart.

 

Nie mam pojęcia jak pisze Riordan dla młodzieży, ale Riordan piszący kryminał jest jak najbardziej pożądany. Dzięki jego lekkiemu stylowi dosłownie pochłonęłam książkę. Nie było momentów nudnych, które spowalniałyby akcję, wprowadzały mnie w stan letargu. Tres ciągle działał – za wyjątkiem momentów, gdy leczył kaca po zimnych piwach albo tequili – i intensywnie myślał nad sprawą. W spokojniejszych momentach, w których nie włamywał się do domów i nie bił z ochroniarzami, i tak nie wiało nudą. Wątek morderstwa sprzed lat mnie zaciekawił, dopingowałam Tresa w jego dążeniu do odkrycia prawdy, dając się porwać biegowi wydarzeń.

 

Oprócz wątku kryminalnego, mamy do czynienia z wątkiem osobistym, uczuciem między Tresem a jego byłą dziewczyną Lilian. I drugą byłą dziewczyną, Maią. Na szczęście nie jest to cukierkowa historia, która popsułaby całą książkę. Problemy tej trójki wplecione są w fabułę, powoli syciły moją ciekawość (jak typowa kobieta, byłam zainteresowana z którą z kobiet Navarre zdecyduje się związać swoją przyszłość). W tym miejscu muszę dodać, że Tres jest bohaterem wzbudzającym moją szczerą sympatię. Mistrz tai-chi, ze stoickim spokojem kopiący innym tyłki, żyjący w zgodzie – albo i nie – ze swoim kotem Robertem Johnsonem, lubujący się w tequili i szukaniu kłopotów, a wszystko doprawione szczyptą humoru. Czuję, że to będzie dłuższy związek.

 

Ten teksański kryminał stanowił świetną lekturę na dwa dni. Wciągnął mnie i zabrał z dusznego Krakowa do gorącego Teksasu, w sam środek intrygi pośród wyższych sfer. Mnie Rick Riordan kupił swoją opowieścią, dlatego czekam już na zapowiadany drugi tom – Taniec wdowca.

Źródło materiału: http://licencja-na-czytanie.blogspot.com